Trzykrotki mogą być, filodendrony sobie radzą super, a maranta gnije... Wszystkie potraktowane tak samo. Pocięte, czekały dobę żeby wyschnąć, i do wody stojącej na podkładce grzejącej. Jedyna różnica z marantą jest taka że mi gniła, ale pocięłam ją z zapasem i tak samo dałam jej dobę na zamknięcie ran zanim ją włożyłam do wody. Może jednak za mały zapas cięcia od gnicia? Czy co innego? A, zasłonięty słoik przyspiesza powstawanie korzeni, ale na gnicie wpływu nie widzę, bo marantę mam i w słoiku czystym i drugą sztukę w słoiku nieprześwitującym i gnije tak samo...
Ja polecam do ukorzeniania w wodzie dodawać trochę węgla aktywnego, bo trochę pomaga przeciw gniciu. A co do maranty, to możliwe, że dla niej doba to zbyt długo, w tym czasie zdąży się za bardzo zasuszyć, a jak wiadomo zbyt suche części też chętnie gniją w mokrym środowisku. Ja swoje maranty odstawiam po cięciu może na 15 minut, czasem nawet wkładam od razu do wody i nic nie gnije. Ale one też są wybredne i nie lubią się ukorzeniać jesienią czy zimą :/