Czasami też da się coś wychodować z samego węzła. No ale to może trwać bardzo długo. I wtedy taki ogryzek lepiej przełożyć do mchu. Na przykład do pudełka z mchem i z wieczkiem :)
Ja bym jeszcze przycięła ten liść w połowie, albo nawet w dwóch trzecich - z niego i tak nic nie będzie, a sadzonka wysila się na jego odżywianie, a nie produkcję korzeni. (Tak się robi np.przy robieniu sadzonek hortensji ogrodowej.) Ja tak zrobiłam przy ukorzenianiu philodendrona Cobry - kupiłam cięte kawałki pędu od dziewczyny, która się już poddała, liście były w trąbkę zwinięte, to zaryzykowałam i się udało😊