Moja mama chyba zabiła monsterę. Kilka miesięcy temu oddałam jej jedną z moich monster, ponieważ miałam ich za dużo. Dzisiaj przyjeżdżam i widok jaki zastałam aż mnie zmroził. Potrzebuje pomocy, jak ją uratować i co jej jest?
Mama się przyznała że kupiła zraszacz i czasem ją zraszała (broniła się że tylko wieczorem). Monstera ogólnie stała na biurku, od strony południowej, dosyć blisko okna, więc też mogło to na nią wpłynąć (z drugiej strony ja moje monstery też trzymam dosyć blisko południowego okna i nigdy nie wyglądały w taki sposób). Na liściach widzę jakiś jakieś dziwne białe robaczki (zdjęcie numer 4) i ogólnie z liści unosi się dziwny zapach. Ziemia nie jest mokra, także raczej nie przelanie.
Jest jakakolwiek szansa żeby ją uratować?
Przędziorek ją wpiepsza. Najlepiej to by bylo wszystkie te liście odciąć, bo z nich i tak już nic nie będzie. Sprawdzić resztę roślin. Monstere górne pędy odciąć i ukorzenić na nowo a dół puści nowe oczka. Wymieniła bym podłoże na lżejsze przy okazji sprawdzając co tam w korzeniach