Cześć, wracam z tym samym problemem… na jednej marancie miałam przędziorki, ale na tej nie widzę żadnych szkodników, a mam jedną wielką rzeź 😭 kiedyś miałam z tą samą marantą ten sam problem i odratowałam jeden maleńki pęd, reszta była do wyrzucenia. To, co na zdjęciach, to ta już rozrośnięta sadzonka, której znowu coś się dzieje… podlewam jak przeschnie, jest w ziemi do marant od jungle boogie, stoi przy wschodnim oknie, obok dałam miseczkę z wodą żeby pozbyć się przysychających końcówek (nie mam nawilżacza)
Ciężko powiedzieć, bo nie mam takiej rutyny że co ileś tam podlewam. Ale tak mniej więcej… chyba trochę rzadziej niż raz na tydzień, ale częściej niż co dwa tygodnie
Moje maranty kochaja wode. Podlewam je dość czesto. Jeszcze nigdy maranty nie przelałam. A widze tutaj uschnięte listki wiec bym nieco zwiększyła częstotliwość podlewania. Nie wyglada na przelana
Maranty bywają kapryśne jeśli chodzi o podlewanie. Jeżeli mają dużo światła, to rzeczywiście można je często podlewać, bo nie lubią być przesuszane za bardzo. Ale z drugiej strony potrafią bardzo dramatycznie reagować na nawet niewielkie przelanie.